Jak miało być?
Powróćmy zatem do koncepcji parku, która została przygotowana na zamówienie przez gdańską firmę GRAPH 31 oraz oficjalnie przedstawiona w drugiej połowie sierpnia 2017 roku. Na podstawie udostępnionego projektu można stwierdzić, że miał on być nad wyraz ambitnym i wystawnym przedsięwzięciem. Na terenie ponad 3 ha przewidziano liczne miejsca na rekreację – obiecywane były boisko multisportowe, mini golf, siłownia na świeżym powietrzu, plac zabaw, amfiteatr, a także przestrzeń przeznaczona na grillowanie. Całość zwieńczałyby chodniki, miejsca postoju, ławki, parkowe oświetlenie, a nawet „różne dzieła sztuki oraz miejsca pamięci”. Jak więc widać, w tak małym miasteczku położonym na peryferiach jak Sławno, miała to być szansa na relatywnie duże urozmaicenie w kontekście spotkań i spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu.
Oficjalne otwarcie parku nastąpiło niecały miesiąc po ogłoszeniu jego budowy, bo już we wrześniu 2017 roku podczas Zachodniopomorskich Dni Dziedzictwa. To jakże podniosłe wydarzenie zostało nawet wspomniane w trakcie posiedzenia sejmu RP w dniu 27 października. Natomiast jeszcze we wrześniu rozpoczęło się pospieszne sadzenie drzew i krzewów, w którym uczestniczyli uczniowie sławieńskich szkół, władze miasta, pracownicy Nadleśnictwa Sławno oraz mieszkańcy. Łącznie na terenie pomiędzy ulicami Działkową i Witosa, a więc tuż przy cmentarzu komunalnym, znalazło się symboliczne 700 drzew. Zachwycać może cała gama gatunków, które wybrano do posadzenia – m.in. dęby szypułkowe, brzozy, lipy drobnolistne oraz bardziej szlachetne dęby czerwone, daglezje i magnolie. Według zapowiedzi miał to być dopiero pierwszy etap prac, których zwieńczeniem byłby bogaty w przeróżne atrakcje Park 700-lecia.
Jak wygląda on teraz, prawie osiem lat po głośnym otwarciu?
Przedzierając się przez zarośla, możemy podziwiać rozległą przestrzeń, pozbawioną ujętych w planie założeń. Krajobraz ratują jedynie rosnące tam drzewa – w lepszej lub gorszej kondycji. Choć trzeba również przyznać, że miejsce to może stać się rajem dla hodowców królików – ilość rosnącego tam mniszka lekarskiego jest naprawdę godna podziwu. Malowniczo porozrzucane śmieci, w większości puszki po piwie, mogą świadczyć o prowadzonym tam aktywnym życiu towarzyskim. Natomiast kilka głębszych dołków (lepiej patrzeć pod nogi!) interpretuję jako zalążek przestrzeni na mini golfa. Dwie tablice – jedna od strony ulicy Witosa, druga przy ulicy Działkowej niegdyś informowały przechodniów o funkcji tego miejsca. Teraz, pozbawione swojej szlachetnej roli, zioną pustką, a niekiedy służą jako płótno dla lokalnych artystów o wątpliwych umiejętnościach i guście. Park 700-lecia stoi wręcz zapomniany, zatuszowany niczym wstydliwa przeszłość, a pozbawiony nawet tablic z podpisem w niczym go zupełnie nie przypomina. Tym bardziej warto pamiętać, choćby po to, by odwiedzić to miejsce jeszcze raz i zanucić pod nosem: „pole, pole, łyse pole...”.
Napisz komentarz
Komentarze