W piątkowy wieczór nad znaczną częścią Sławna uniósł się gęsty, czarny dym. Po śladzie unoszącego się zapachu i kolumnie dymu dotarliśmy do ogródków działkowych przy ulicy Dębowej — jak się potem okazało miejsca, gdzie od dłuższego czasu odbywają się nielegalne spalania odpadów.
Do najnowszego zdarzenia doszło 10 października około godziny 17:00. Na zarejestrowanych zdjęciach i materiałach filmowych widać ciemny, gryzący dym i pozostałości spalonego sprzętu. Świadkowie opisują, że słup dymu rozchodził się daleko, docierając nawet w okolice sklepu Dino przy ulicy Morelowej.
Na miejscu pozostałości wskazują na palenie m.in. gum, plastików, styropianu oraz części urządzeń domowych — jedną z spalonych rzeczy miała być lodówka. Palenisko znajduje się na nieużytkowanej działce tuż przy granicy z zadbanymi, użytkowanymi parcelami.
To bliskie sąsiedztwo potęguje obawy działkowiczów. Oprócz zanieczyszczenia powietrza mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo swoich altanek i upraw, które sąsiadują z miejscem, gdzie regularnie pojawiają się ogniska.
„Pani, on jest mściwy i boję się, że przyjdzie w nocy i podpali mi altankę” — tak o spalającym odpady mówi jedna z działkowiczek, która ma działkę w bliskim sąsiedztwie paleniska. Działkowicze twierdzą, że znają osobę odpowiedzialną za te działania, ale boją się mówić otwarcie. „On przyjeżdża tu z przyczepką, nie raz widziałem jak zanosi tam różne rzeczy (śmieci)” — relacjonuje inny świadek.
Redakcja posiada nazwisko wskazywane przez mieszkańców, jednak ze względów bezpieczeństwa i wobec obaw świadków nie publikuje go w relacji. Materiały fotograficzne i filmowe dołączone do relacji ilustrują skalę problemu: zaczernione fragmenty gruntu, rozrzucone resztki spalonego sprzętu i unoszący się gęsty dym — widoczny z dalszych części osiedla w dniu zgłoszonego incydentu.
Działkowcy podkreślają, że powtarzające się spalania wpływają nie tylko na estetykę miejsca, lecz także na komfort, zdrowie i poczucie bezpieczeństwa osób korzystających z ogródków.
„Nie po to ciężko tu pracujemy, żeby mieć choć trochę zdrowej żywności, a ktoś (…) wypalał tu gumy, plastiki, styropiany czy inne tego typu rzeczy” — mówią skrzywdzeni działkowicze.
Sprawa stawia konkretne pytania o działania zapobiegawcze: kto i w jaki sposób zatrzyma osoby zanieczyszczające otoczenie, oraz jak skutecznie ochronić działkowiczów i ich uprawy przed kolejnymi spaleniami.
Oczekują oni reakcji władz lokalnych lub służb, ale jednocześnie obawiają się bezpośredniej konfrontacji z osobą wskazywaną jako sprawca. Do czasu reakcji odpowiednich instytucji działkowicze pozostają w stanie niepewności — zaniepokojeni o jakość powietrza, bezpieczeństwo mienia i możliwość dalszych działań, które zagrażają zarówno zdrowiu, jak ich dorobkowi.
Pozostaje pytanie, jakie kroki podejmą władze i służby, by zapobiec kolejnym spaleniom i przywrócić spokój na działkach przy ulicy Dębowej.
Napisz komentarz
Komentarze