Życzenie złości i rozczarowania, które autorka skierowała do innych kierowców, nie jest tylko emocjonalnym wyrzutem — to opis konkretnego doświadczenia, które powtarza się i obnaża problem nieuczciwych zachowań na parkingach.
W ciągu ostatnich trzech lat dwukrotnie doszło do zarysowania jej samochodu — w lutym 2023 roku i w lipcu 2025 roku — i w obu przypadkach sprawcy odjechali bez pozostawienia kontaktu, mimo że sytuacje zostały zarejestrowane przez kamery.


Pierwszy incydent miał miejsce na parkingu przy ulicy Lipowej, naprzeciw redakcji „Obserwatora Lokalnego”. Jak relacjonuje właścicielka auta, kierowca cofając zahaczył jej pojazd, wysiadł, obejrzał swoje auto, sprawdził, czy widać u niego uszkodzenia — i odszedł.
Na białym samochodzie pozostały starte warstwy lakieru i lekkie wgniecenia. Kamery zarejestrowały zdarzenie, jednak numery rejestracyjne nie były widoczne, co uniemożliwiło jednoznaczne wskazanie sprawcy.

Drugi przypadek wydarzył się w lipcu tego roku na parkingu pod sklepem LUX w Sławnie. Tu również, samochód został zarysowany przez inny pojazd podczas manewru wjazdu lub wyjazdu. Zachowanie sprawcy powtórzyło się: nie zostały pozostawione żadne dane kontaktowe, a nagranie nie pozwoliło na odczytanie numerów rejestracyjnych.
Autorka podkreśla, że wystarczyłoby zostawić numer telefonu, by sprawę załatwić polubownie — są przecież obowiązkowe polisy OC, których zadaniem jest zabezpieczenie osób trzecich w przypadku spowodowania szkody. Takie rozwiązanie oszczędza czasu, nerwów i formalności związanych z dochodzeniem swoich praw. Wskazuje przy tym, że uczciwość nie jest abstrakcyjnym ideałem, a prostym aktem — każdy może popełnić błąd, ale reakcja decyduje o tym, czy szkoda zostanie naprawiona.
Jako kontrast do przeżyć autorki warto przytoczyć wpis z lokalnego profilu Spotted Sławno z 3 grudnia, gdzie ktoś uczciwie przyznaje się do lekkiego zarysowania tylnej części Volkswagena Tiguan zaparkowanego na parkingu Lidla i zostawia numer telefonu, prosząc o kontakt w celu wyjaśnienia sprawy. Ten przykład pokazuje, że możliwe jest zachowanie odpowiedzialności i że prosty gest — pozostawienie kontaktu — rozwiązuje problem bez eskalacji.
Opisane sytuacje uwypuklają dwa problemy: techniczny (kamery nie zawsze rejestrują numery rejestracyjne) oraz społeczny (brak obywatelskiej odpowiedzialności).
Dla poszkodowanych konsekwencje to nie tylko koszty naprawy, lecz także poczucie bezsilności i rozczarowania wobec innych użytkowników dróg. Dla sprawców brak reakcji może wynikać z obawy, niewiedzy lub zwykłej niechęci, ale skutek jest ten sam — poczucie krzywdy pozostaje. W praktyce najprostsze rozwiązanie jest najbardziej skuteczne: zostawić informacje kontaktowe i umożliwić poszkodowanemu zgłoszenie szkody do ubezpieczyciela. To rozwiązanie nie wymaga od razu angażowania służb, pozwala na szybkie wyjaśnienie sytuacji i naprawę szkody.
Równocześnie nagrania z kamer, nawet jeśli nie pozwolą odczytać numerów tablic rejestracyjnych, mogą być pomocne przy wyjaśnianiu okoliczności zdarzenia.
Ta historia to apel: przyzwoitość w relacjach między kierowcami ma realne znaczenie. Każdemu może się zdarzyć stłuczka czy zadrapanie — liczy się, czy potrafimy się do tego przyznać i naprawić wyrządzoną szkodę.
Pytanie, które pozostaje otwarte, brzmi: czy lokalna społeczność i kierowcy w Sławnie potrafią wrócić do prostych zasad uczciwości, które ułatwiają życie wszystkim?







Napisz komentarz
Komentarze